poniedziałek, 25 listopada 2013

Jak palić taniej? Rób własne papierosy! Kup tytoń, nabijarkę i gilzy – i płać mniej

Palacze co roku traktowani są kolejnymi podwyżkami akcyzy. Ceny papierosów rosną w zatrważającym tempie – łatwo tłumaczyć się rządzącym troską o nasze zdrowie. Jest jednak wyjście, by płacić mniej: skręcane papierosy z kupionego w trafice oddzielnie tytoniu i gilz mogą być tańsze o ponad połowę od paczki kupionej w kiosku.

1. Jak zacząć? Znajdź trafikę. Trafika to sklep z wyrobami tytoniowymi i akcesoriami do nich. W większym miastach nie będzie problemów z ich znalezieniem, nawet niektóre kioski prowadzą sprzedaż paczkowanego tytoniu. Jeśli jednak w twojej okolicy nie ma trafiki, możesz zamówić wszystko przez internet.

2. Tytoń. Tytoń znajdziemy pod różnymi markami, wielkościami i smakami. Zasada pierwsza, to nie iść na ilość i najmniejszą cenę. Najtańsze tytonie są po prostu niesmaczne i bardzo ciężkie, więc nadają się chyba tylko dla emerytowanych górników. Te najdroższe nie są też warte swojej ceny o ile jesteście smakoszami. A ilość? Nie kupujcie wielkich toreb, jeśli nie palicie jak smoki – tytoń szybko się wysusza i kruszy, a w tej formie robienie papierosów z niego jest prawie niemożliwe.

Zobacz także: E-papieros. Ulga czy przekleństwo dla palacza?

Na początek kup paczkę stu gramową, albo podobną (zapłacisz ok. 30-40 złotych). Najlepiej z zamknięciem strunowym – to bardzo ważne – które dokładnie po każdym użyciu będziemy zamykać. Nie kieruj się markami, polskie tytonie, których nie znasz z opakowań normalnych paczek, są najczęściej równie dobre jak te popularne. Tytonie fajkowe różnią się cięciem i wilgotnością, dlatego tych nie kupuj. Eksperymentuj – jak nauczysz się nabijać papierosy, możesz kupować do nich również tytonie smakowe (truskawkowe, ananasowe, śliwkowe i inne). 


3. Gilzy. Niektórzy preferują skręcanie i kupują bibułki, ale wygodniejsze są gilzy. Są to papierosy bez tytoniu w środku, już zwinięte, razem z filtrem. Gilzy znajdziemy w bardzo niskich cenach, dlatego warto kupić od razu największe opakowanie – tysiąc sztuk w pudle jak na buty – za około dwanaście złotych. Jeśli nie jesteś pewny czy będziesz regularnie nabijać papierosy, kup na spróbowanie mniejszą paczkę – sto sztuk znajdziemy za nawet dwa złote. W sprzedaży są też niewiele droższe gilzy mentolowe.

4. Nabijarka. Jest to urządzenie do upychania tytoniu do gilz. Kosztuje średnio pomiędzy dziesięć a dwadzieścia złotych. Są też droższe i lepiej wykonane, ale na początek nie ma na pewno sensu wydawać na nie stu złotych. Można znaleźć także nabijarki elektryczne, jeszcze droższe. Należy pamiętać, że choć większość gilz i nabijarek jest kompatybilna, to jednak nie wszystkie. Dlatego najlepiej kupować oba te akcesoria z jednej firmy.

5. Pudełko. O nim często się zapomina, a to przydatna rzecz. Może być pudełkiem po butach, choć nie zaszkodzi jak będzie niewiele mniejsze. Służy przechowywaniu nabijarki i tytoniu, oraz przygotowywania w nim papierosów – szczególnie na początku przy robieniu ich, można porządnie nabałaganić. A tak, cały tytoń ląduje w pudełku. Ważne by nie leżało przy kaloryferze, czy na słońcu.

6. Papierośnica. Tu wszystko zależy od naszego gustu. Najłatwiej znaleźć zwykłą metalową wersję, ale są też skórzane i kolorowe. Różnią się pojemnością i ceną. Dobrze jest się im przed zakupem dokładnie przyjrzeć (na przykład czy dobrze działają zawiasy), w końcu będą nam służyły na co dzień.


7. Nabijanie. Wymaga pewnej wprawy, którą osiągamy po jakimś czasie. Jak pisałem wyżej, można nieźle naśmiecić wkoło tytoniem. Dlatego trzeba zacząć na spokojnie i popróbować. Na początku często też nie będą nam wychodzić z różnych powodów. Najważniejsze by nie wrzucać za dużo tytoniu do nabijarki. Po kilku razach wyczuje się odpowiednią ilość. Przygotowanie papierosów w ten sposób oczywiście zajmuje trochę czasu. Gdy zdobędziemy wprawę robimy nie spiesząc się bardzo około dwóch papierosów na minutę. Dlatego niektórzy preferują robienie za jednym zamachem porcji na cały tydzień, inni nabijają tylko przed wyjściem do pracy czy na studia. Można też nosić ze sobą cały osprzęt, ale to raczej mija się z celem.

Odliczając cenę jednorazowego zakupu nabijarki (oczywiście psują się po jakimś czasie, w zależności od modelu, choć mój służy mi już kilka lat), na papierosy wydajemy dzięki temu nawet ponad połowę mniej od paczkowanych, które nawiasem mówiąc są gorsze w smaku od papierosa zrobionego własnoręcznie z niezłego tytoniu. Problemem jest nabijanie ich, zajmujące trochę czasu.

Oczywiście nie namawiamy do palenia, które jak doskonale wszyscy wiemy, szkodzi naszemu zdrowiu. Papierosy robione własnoręcznie nie są raczej zdrowsze od "kupnych".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz